piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 19

Z: Czyli wiesz gdzie ona jest, ale mi nie powiesz?
H: Prosiła o to. - Harry spojrzał przepraszającym wzrokiem.
Z: A ja proszę Cię, żebyś powiedział.
H: A po cholerę? A może to przez Ciebie uciekła...
Z: Czemu niby przeze mnie?
H: No nie wiem tak się martwisz... Jak byś miał wyrzuty sumienia. - Mam złamane serce. Jesteś dość blisko. Pomyślałem.
N: Hazz wszyscy się martwimy. - Powiedział Horan siedzący na kanapie.

~~Amanda~~

Stephanie: Wyglądasz dużo lepiej. - Powiedziała moja mama siedząca na sofie
A: I czuje się dużo lepiej.
S: Powiesz mi czemu się schowałaś?
A: Każdy ma prawo do sekretów.
S: Racja. Ale matce mogła byś powiedzieć.
A: Mamo daj spokój. Jest lepiej nie chce wracać do tego.
S:  Dobra już dobra.
A: Jest lepiej i wracam do Londynu.
S: Nie. Zostajesz w Polsce. Z nami.
A: Wiesz, że tu nie zostanę.
S: Miesiąc temu uciekłaś z Londynu, a teraz chcesz wracać? Nie. Zostaniesz w Polsce
A: Jestem dorosła. Nie możesz mną rządzić.
S: Udowodniłaś jaka dorosła jesteś. - Wskazała na moje nadgarstki. - Ucieczka i ukrywanie się też pomogło, prawda?
A: Mamo daj spokój. Umiem o siebie zadbać.
S: Nie umiesz.
A: I tak wrocę. Wiesz, że umiem dopiąć swego.
S: Tak, ale to mnie nie martwi. Jeszcze tydzień temu miałaś totalną depresję, a teraz chcesz wracać do miejsca skąd uciekałaś. Po co? Pytam się po co to wszystko? - Powiedziała spokojnie. Spokój u mojej mamy jest tak naturalny jak oddychanie. Nigdy nie widziałam jej złej, zdenerwowanej, a nawet smutnej. Nawet podczas rozwodu. Nigdy.
A: Ktoś kiedyś powiedział mi, że powinno się podążać za swoimi marzeniami. A moje marzenia są właśnie w Londynie. Jestem głupia, że przed nimi... Przed nim uciekałam, ale taka jestem. Zrozum mamo zakochałam się, a nikt mi nie pokazał co to prawdziwa miłość. Po prostu... Sama nie wiem... Wystraszyłam się jej... Wystraszyłam się tego co mogę czuć do przyjaciela. Jednego dnia nienawidzę miłości i wszystkiego co z nią związane, a drugiego nie mogę przeżyć, bez jego widoku. Bez widoku, który powoduje motyle w moim brzuchu. Mamo zrozum. Muszę tam wrócić.
S: Zostań jeszcze trochę. Dawno Cie z Adamem nie wiedzieliśmy.
A: Tydzień max. Potem wracam. - Dałam za wygraną. Jestem uparta, ale mam to po mamie. Ona jest dwa razy lepsza w te klocki. I takby mnie przekonała.
S: Nie będę stała na drodze miłości.

~~Zayn~~

Z: Możesz mnie nie lubić. Możesz nie wierzyć, że chcę dla Ami dobrze, ale powiedz mi do jasnej cholery gdzie ona jest!
D: Po co?
Z:  Bo chcę żeby była przy mnie, a nie tam. Chcę wiedzieć co robi. Chcę ja zobaczyć. Przeprosić. To przeze mnie uciekła.
D: Jak to przez ciebie.
Z: Czy to ważne?
D: Jeżeli chcesz żebym Ci powiedział? Tak. To cholernie ważne.
Z: Powiedziałem jej, że ją kocham i pocałowałem. Nie miałem pojęcia, że tak zareaguje. Że ucieknie.
D: Prawda jest taka, że każdemu wydaje się, że ją kocha.
Z: Ale mi się nie wydaje! Ja ją kocham! Mam Ci to przeliterować?

     Stałem przed okazałym domem w środku lasu. Ona to się umie schować. Zapukałem do drzwi. Usłyszałem jak ktoś otwiera je i zobaczyłem zaspaną Amandę. Nawet rozstrzepana, w szlafroku i bez makijażu wygląda piwknie.
A: Jest ósma rano w sobotę. Kto ... - Mówiła otwierając drzwi. Urwała w połowie zdania widząc mnie. - Zayn?
Z: Tak. Mogę wejść?
A: Tak jasne... Wchodź... Co ty tak w ogóle robisz w Polsce?
Z: Ja... No wiesz... Przyjechałem po Ciebie... Ja przepraszam Amanda. Nie chciałem żebyś uciekła. Wróć do mnie... Do nas. Nawet nie wiesz jak ważna dla mnie jesteś. Jeśli czujesz to co ja to powiedz. Wtedy będę walczył o Ciebie jak tylko będę potrafił. Zrozum. Nie mogę znieść myśli, że jesteś daleko ode mnie i ktoś może mi Cię zabrać. Ale jeśli tego nie czujesz to się odsunę. Dam Ci żyć tak jak żyłaś zanim mnie poznałaś. Dam Ci spokój. Jeśli nie będę w stanie udawać, że nic do Ciebie nie czuję to zniknę z twojego życia. Nie chcę go komplikować. - Zaczęła płakać. Przytuliłem ją, a ona wtuliła się we mnie.
A: Nie chcę żebyś odchodził. - Powiedziała odsuwając się ode mnie tak, by móc zobaczyć moją twarz. Jej była zapłakana. W oczach miała smutek, niepewność i... Miłość. - Dobrze, że to nie pierwszy raz jak się za coś nienawidzę. - Powiedziała przykładając dłoń do mojego policzka. Chwile później poczułem jej wargi na moich. Zaskoczony odwzajemniłem pocałunek i poczułem jak się uśmiecha. Owinęła ręce wokół mojej szyi, a ja objąłem ją w talii i przyciągnąłem tak, by nie dzieła nas żadna odległość. Nareszcie tak jak chciałem... Razem. Dziewczyna odsunęła się ode mnie, a ja westchnąłem.

Z: Wiem, że to poszło za szybko i chyba znam odpowiedź, ale. Amando czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją dziewczyną?








____________________________________________________

10 kom - next

10 komentarzy: