sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 10

-Zayn prosiłem Cię żebyś jej tu nie przyprowadzał.
-Oj Hazz daj spokój. Obiecała być grzeczna. Prawda?-Spojrzał się na Perrie, a ta pokiwała głową, ale cały czas piorunowała mnie wzrokiem.
-To się cieszę. Ja mogę zacząć od początku i udawać, że nic się nie wydarzyło.- Uśmiechnęłam się do dziewczyny. Przyjaciół trzymaj blisko, wrogów jeszcze bliżej.
-Obejdzie się.- Blondyna usiadła na fotelu.
-Skoro tak twierdzisz. Tylko potem nie miej pretensji.
-Nie będę mieć.
-Pożyjemy, zobaczymy.
-Zobaczymy.-Zaśmiałam się. Trzeba udawać. Spojrzałam na Zayn. Chłopak posłał mi uśmiech, ale jak Pezz odwróciła się natychmiast zmienił minę. To było trochę zabawne.
-Jak coś to je rozdzielę.-Zaśmiał się Louis schodząc z góry.
-Nie ma potrzeby.

-Harry idziemy.
-Ja nigdzie nie idę.- Powiedział Harry łapiąc się za głowę. Wszyscy się śmiali.
-No weź jedno pasemko.- Graliśmy w butelkę. Tylko, że była to wersja Harrego. Albo wykonujesz zadanie albo zdejmujesz jakąś część garderoby.
-Czyli co? Lepiej żebym zdjęła bluzę? No chyba nie. Idziemy.- Pociągnęłam go za rękę do łazienki.
-Nienawidzę Cię.
-Ja Ciebie też.- Powiedziałam podłączając prostownicę do gniazdka.
-Co ja takiego zrobiłem? Za co mnie tak karzesz?
-Harry przestań i ja i ty wiemy, że jutro nie będzie nic widać choćbym Ci połowę włosów wyprostowała.
-Jak połowę włosów?! Miało być jedno pasmo.
-I będzie uspokój się. Siadaj.- Wskazałam na krzesło, które Niall przyniósł z kuchni. Harry usiadł. W jego oczach było przerażenie. Zaczęłam się śmiać.-Cykor.- Powiedziałam i wzięłam pasemko włosów. Przejechałam dwa razy prostownicą.- Gotowe. Chodź.
    Wróciliśmy do reszty, która widząc minę Harrego zaczęła się znowu śmiać.
-A myślałam, ze nie uda Ci się go namówić.- Uśmiechnął się do mnie Niall.- Jak Ci się to udało?
-Jestem kobietą.- Zaśmiałam się.- Umiem wpływać na facet nawet jeśli to moja rodzina
-Nie przechwalaj się.-Powiedział Harry roztrzepując mnie.
-Dobra dzieci gramy dalej. Amanda kręć.- Zakręciłam butelką. Wypadło na Nialla.
-Pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie.- Zastanowiłam się.
-Przekręć koszulkę i na lewą stronę i chodź tak do końca gry.- Niall wykonał zadanie i zakręcił butelką. Trafiło na Zayna.
-Wyzwanie.- Ubiegł Horana. Blondynek podrapał się po brodzie udając głębokie zamyślenie.
-Pocałuj Amandę.
-CO?!- Pisnęłam Perrie siedząca na fotelu.
-To co słyszysz.
-Pezz to tylko wyzwanie.- Powiedział Zayn. Nie miał zbyt dużego wyboru albo mnie pocałuje albo będzie siedział z gołą klatą. Szczerze i to i to mi pasuje.
-Wiecie, co? Całujcie się ile chcecie, ale mnie to nie obchodzi. Wychodzę.
-Pezz nie obrażaj się.
-Jeśłi nie chcesz nie musisz mnie całować, ale jeśli tak to ściągaj koszulkę.- Uśmiechnęłam się, a Jen siedząc obok szturchnęłam mnie w ramie.
-NIe rozpędaj się.- Szepnęła mi na ucho. Obje zaczęłyśmy się śmiać, a reszta spojrzała na nas jak na wariatki.-No co nie można pośmiać się z własnej głupoty?
-A żebyś widziała, że nie. Niall pomóż mi.-Powiedział Harry i zaczął łaskotać moją przyjaciółkę, a Nialler mnie.
-Ej zostawcie je, bo zapomnicie o zadaniu dla Malika.- Perrie spojrzała na Liama wilkiem.
-Racja. No Zayn całuj.- Niall puścił mnie, a westchnął i pocałował mnie.

~~Zayn~~
Nie chciałem tego pocałunku. Perrie i tak ma na pieńku z Amadą, a po tym to już w ogóle. Zabije Nialla... Jeśli Pezz nie zrobi tego wcześniej...
-Racja. No Zayn całuj.- Powiedział Nialler puszczając dziewczynę.
   Westchnąłem i przysunąłem się do Ami i pocałowłem ją. Nie przypuszczałem, że całuje aż tak dobrze. Trochę się zapomniałem. Złapałem ją w tali i przyciągnąłem ja bliżej siebie. Pogłębiłem pocałunek. Na chwilę zapomniałem gdzie jesteśmy.
-Mamy was zostawić samych?- Zaśmiał się Hazz. Odsunąłem się od dziewczyny.
-I ty chcesz żebym ja jej od suk nie wyzywała?! Ja po prostu nazywam rzeczy po imieniu!- Wrzasnęła Pezz. Amanda zaśmiała się i pokręciła głową.
-Casem szkoda mi takich jak ty, a potem zaczynam się zastanawiać jak ktoś może być zdesperowany żeby was wszystkie znosić. Bez obrazy Zayn.
-Trzymajci mnie, bo jej przywalę.
-Dajesz.- Powiedziała Amanda stając przed Perrie i rozłkładają ręcę.- Wiedziałam. Mocna w gembie to ty jesteś, ale nic więcej.-Odwróciła się.- Ja spadam. Nie będę przebywała z nią w jednym pomieszczeniu.- Uśmiechnęła sie przepraszająco.
-Ej jeszcze z tobą nie skończyłam.- Ami nawet się nie odwróciła tylko pokazała środkowy palec.-Szmata.
-No patrz tyle szmat na świecie, a podłogi wciąż brudne.- Zaśmiała się Ami i wyszła.




5 like- next

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 9

-Hazz miał racje. Masz super głos.- Powiedział Liam uśmiechając się do mnie.
-Super to mało powiedziany.- Powiedział Zayn, a potem dodał szeptem na ucho.- Nie przejmuj się Pezz. Ona taka jest.- Spojrzałam na blondynkę. Siedziała patrząc na mnie wzrokiem mordercy. Chciałam ją trochę wkurzyć, więc pocałowałam Zayna w policzek.
-Spoko. Tylko odsuń się trochę. No chyba, że chcesz dawać jej powody do zazdrości.
-Nie chcę, ale ty chyba chcesz ją wkurwić.- Powiedział odsuwając się.
-Tak trochę.
-Śpiewasz pięknie, ale teraz złaź ze sceny.- Niall pociągnął mnie za rękę.
-Już schodzę.

-Idiota!- Wrzasnął Liam. Zayn oblał go wodą.
-No co? Było Ci gorąco.- Zaśmiał się Malik.
-Nowy Mister Mokrego Podkoszulka!- Krzyknął Louis.
-Odczep się.
-Oni tak zawsze?- Spytałam El.
-Zazwyczaj.
-Masakra.
-No wiem, ale z nimi nie da się nudzić i to najważniejsze.
-Racja.
     Chłopacy skończyli próbę, a Liam poszedł zmienić koszulkę.
-Idziemy na pizzę.- Powiedział Niall i przerzucił mnie sobie przez ramię.- A ty idziesz z nami.
-Postaw mnie do cholery!
-Nie. Idziemy.

~~Piątek~~
-Zadzwonię po Ciebie jak coś.- Uśmiechnęłam się wysiadając z samochodu. Pod blok, w którym mieszka Jan przywiózł mnie Hazz. Nie sądzę bym wróciła trzeźwa.
-Spoko. Tylko nie za późno, okey?
-Postaram się.-Wysiadłam, a chłopak odjechał. Weszłam do holu, gdzie czekała na mnie przyjaciółka.
-Cześć.- Przytuliła mnie na powitanie.- Chodź, bo się spóźnimy.- Weszłyśmy do windy i wjechałyśmy na odpowiednie piętro.
-Cześć dziewczyny.- Przywitał się Zack, gdy weszłyśmy do jego mieszkania. Od razu poczułam uderzający zapach alkoholu i papierosów. Innych by to raczej odrzucało, ja się przyzwyczaiłam.

~~3 godziny później~~
-Widziałeś Jennifer?- Kolejna osoba pokręciła głową, a ja coraz bardziej martwiłam się o przyjaciółkę.
   Nie widziałam jej od półgodziny. Wiem, że jet dorosła, ale raczej by mi powiedziała gdyby wychodziła... No i na pewno odebrałaby telefon. Rozglądałam się dookoła. Nareszcie zobaczyłam Jennifer. Wychodziła z łazienki. Też kogoś szukała. Spojrzała w moją stronę i zaczęła iść w moim kierunku. Miała zapłakane oczy, rozmazany makijaż i podarte rajstopy.
-Chodź tu do mnie.- Objęłam ją i wyszłyśmy z mieszkania Zacka.- Co się stało?
-On był silniejszy.- Zapłakała, a ja przytuliłam ją do siebie.
-Ciiiii już dobrze. Zostaniesz na noc u mnie, dobrze?- Dziewczyna pokiwała głową, a ja wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Harrego.
-Cześć Harry. Przyjedziesz?
-Już jadę. Dlaczego jesteś taka roztrzęsiona? Stało się coś?
-Tak. Powiem Ci jak przyjedziesz. Czekam.- Rozłączyłam się.- Chodź na dół. Harry już jedzie.
-Co jej się stało?- Spytał Harry wysiadając i podchodząc do nas.
-Sama nie wiem. Poczekacie chwilę?
-Tak.- Powiedziała cicho Jen. Pobiegłam do Zacka. Wiem kto wychodził przed Jennifer z łazienki.
-Gdzie jest Mark?- Spytałam Zacka.
-Tam.- Wskazał na bruneta.- A co się stało?
-Nie ważne.- Podeszłam do chłopaka i wymierzyłam mu liścia w twarz.- Jak mogłeś jej to zrobić?
-Normalnie. Sama nie chciała dać.- Zaśmiał mi się w twarz. Nawet nie udawał, ze nie wie o co chodzi. Dupek. Nadepnęłam mu z całej siły na stopę, aż się zgiął w pół. kopnęłam go z kolana w brzuch.
-Ja też dałam radę to zrobić normalnie. I nic nie powstrzyma mnie bym zrobiła to jeszcze raz. Tylko się do nas zbliż.- Chłopak miał łzy w oczach... Widać go bolało... Nie moja wina... Sam sobie nagrabił... Z chęcią przywaliłabym mu jeszcze raz, ale odwróciłam się i wróciłam do przyjaciółki.- Możemy jechać.- Powiedziałam wsiadając. Usiadłam obok Jen, która ciągle płakała.- Już dobrze. Nie płacz.- Przytuliłam ją.- Jestem z tobą.
-Jesteśmy.
-Dzięki Hazz.- Uśmiechnęłam się do chłopaka.- Pomożesz?- Spytałam patrząc na przyjaciółkę, która zasnęła najwyraźniej zmęczona płaczem.
-Jasne.- Harry wysiadł i wziął Jen na ręce. Poszłam przed nim żeby otworzyć drzwi.
-Chodź.- Weszliśmy na górę i zaprowadziłam Harrego do pokoju dla gości. Odkryłam łóżko. Harry położył dziewczynę na łóżku. Zmyłam jej makijaż i zdjęłam jej szpilki.- Dzięki. Dalej sobie poradzę.
-Dobra. Dasz jej tam wrócić?
-W życiu. Mark jest współlokatorem Zacka.
-To co zrobisz?
-Jen zamieszka u mnie. Mam wielki dom i siedzę tu sama, a ona nie może tam wrócić.
-Racja. Wiesz muszę już iść. Cześć.
-Pa.
   Harry wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi. Poszłam do siebie przebrałam się, zmyłam makijaż i poszłam spać.
~~Rano~~
-Śpisz?- Spytałam zaglądając do Jen.
-Nie.-Weszłam do niej.
-Dobrze się czujesz?- Dziewczyna pokręciła głową, a jej oczy zeszkliły się.- Proszę nie płacz.- Powiedziałam przytulając ją. Wszystko będzie dobrze. Pojedziemy na policję.
-Co?! Nie... On to zrobi jeszcze raz... Powiedział tak... Nie pójdę na żadną policję...- Powiedziała szlochając.
-Dobrze. Tylko się uspokój, proszę. Będzie dobrze obiecuję.
-Ja tam nie wrócę...
-Nie wrócisz. Zostaniesz u mnie.
-Pożyczysz mi coś? Nie będę chodziła cały czas w tej sukience.
-Jasne. Idź się wykąp, a ja Ci coś znajdę. Potem pojadę do Ciebie i zabiorę rzeczy.
-Dzięki. Nie chce mi się tam wracać... Ale nie mogę Cię wykorzystywać.
-Daj spokój nie ma problemu.
-Jesteś pewna?
-Tak. Nie przejmuj się.- Uśmiechnęłam się i wyszłam.



5 like- next