środa, 24 grudnia 2014

Wesołych świąt kochani :-*

Idą święta, widać gości - wydłub z karpia wszystkie ości. Powyjadaj z barszczu uszy, a gdy Cię za bardzo suszy, siądź wygodnie z flachą wina i obejrzyj dziś Kevina.

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 20 + Niespodzianka

A: Mam coś na twarzy? - Spytałam Zayna. Oglądaliśmy jakiś film, ale on zamiast patrzeć co dzieje się w nim dzieje patrzył tylko na mnie. Szczerze ja też nie bardzo zwracałam na niego uwagę. Ale co tu się dziwić od dwóch dni jestem dziewczyną Zayna Malika.
Z: Tak. Na ustach. Moje usta. - Powiedział i pocałował mnie. Uśmiech sam wkradł mi się na twarz. - Wiesz, że pięknie się uśmiechasz, prawda? - Spytał i w tym samym momencie zadzwonił jego telefon. Spojrzał na ekran i odrzucił połączenie.
A: Harry?
Z: Nie. Tym razem Liam.
A: Powinieneś odebrać. - Zaśmiał się. - Co?
Z: I to mówi mi dziewczyna, która przez kilka tygodni odbierała telefon tylko jeśli dzwonili bracia albo Hazz. Ale ode mnie to nie chciała odbierać. Chyba powinienem wymyślić Ci jakąś karę za to kochanie. - Powiedział i zaczął mnie łaskotać.
A: Przepraszam. - Powiedziałam śmiejąc się. - Możesz przestać?
Z: Pod jednym małym warunkiem.
A: Jakim?
Z: Wiesz jak lubię te twoje cudowne usta?
A: Wiem. - Powiedziałam obejmując go za szyje, przyciągając bliżej siebie i wpiłam się w jego usta. - Odbierz ten cholerny telefon. Wiesz jakie do denerwujące? - Powiedziałam kiedy już zabrakło nam tchu i oderwaliśmy się od siebie. Chłopak sięgnął po urządzenie.

~~ Zayn ~~

Z: Cześć Li. Co tam?
L: Czemu nie odbierałeś?
Z: Miałem wiciszony telefon. Stało się coś?
L: Nie. Po prostu po wizycie u Davida ot tak wyjechałeś nic nikomu nie mówiąc. Zaczęliśmy się bać, że się schowasz jak Amanda.
Z: Jak widzisz odebrałem i nie chowam się.
L: Spoko. A gdzie tak w ogóle jesteś? Paul nie daje nam spokoju. Może jak się dowie to wreszcie przestanie za nami łazić i wypytywać czy Cię nie kryjemy. Że może robisz cos czego nie powinieneś. - Spojrzałem na dziewczynę siedzącą obok mnie.
Z: Jestem w Bradford. Musiałem trochę odpocząć. Jutro wracam. - Skłamałem. Napotkałem pytające spojrzenie dziewczyny. - Muszę kończyć. Cześć Liam.
L: Cześć. - Rozłączyłem się.
Z: Tak wiem skłamałem, ale nie mam chęci żeby chłopacy się na mnie obrazili po tym jak dowiedzą się, że przeze mnie uciekłaś albo za to, że wiem gdzie jesteś i im nie powiedziałem. A jak się Harry albo twój brat dowie, że jestem twoim chłopakiem to mnie pewnie zabiją.
A: Chyba trochę przesadzasz. Nie dałabym Cie zabić.
Z: Twój brat jednoznacznie i dość wyraźnie uświadomił mi co mi zrobi jeśli po pierwsze nie sprowadzę Cię z powrotem do Londynu i po drugie jeśli jeszcze raz zobaczy mnie zbyt blisko Ciebie. Nie mówiąc o tym co by mi zrobił gdyby dowiedział się, że jesteśmy parą.
A: Mój brat nie jest taki... Chociaż... Od kiedy miałam depresje przed takiego jednego dupka... Sama nie wiem... Może jednak jest nad opiekuńczy.
Z: Nie jest nad opiekuńczy. Kocha Cię. Sam mam młodszą siostrę i nie wiem co bym zrobił gdyby zaczęła spotykać się z takim chłopakiem jak ja.
A: Czyli? Jakim?
Z: Bad Boyem.
A:  Aha... Ale ty wiesz, że ja jestem od Ciebie gorsza?
Z: Coś tam wspominałaś, ale biorąc pod uwagę to, że jesteś tu teraz ze mną to nie jesteś taka najgorsza.
A: Okey. Mogę być tą miłą wersją mnie. O ile ona jeszcze żyje.
Z: Jeśli nie to obiecuje, że zrobię wszystko żeby ją obudzić. - Ami uśmiechnęła się.
A: Czyli, co? Nikomu nie mówimy?
Z: Na razie nie. Może gdybyś przede mną nie uciekała to juz wszyscy wiedzieli by jak piękną, zabawna, mądrą, kochającą, zwariowaną dziewczynę mam, a tak ta cała burza musi ucichnąć. Wytrzymasz? - Pokiwała głową. - Jesteś wspaniała.
A: Naprawdę chcesz jutro wracać? - Spytała po chwili.
Z: Kiedyś przecież muszę. A ty? Nie chcesz wracać?
A: Obiecałam mamie, że zostanę do końca tygodnia w Polsce. Dawno się nie widziałyśmy. No wiesz...
Z: No. Chodź tu do mnie. Przecież nic Ci nie zrobię. Jeśli Ci zależy to pójdę założę jeszcze bluzę. - Powiedziałem leżąc na łóżku Ami. Dziewczyna pokręciła głową śmiejąc się. Podeszła do łóżka i położyła się obok. Objąłem ja i przyciągnąłem bliżej siebie. - Jedną noc. Jak wrócimy do Londynu nie będę mógł przyjść do Ciebie w nocy objąć i zaśpiewać Ci na dobranoc.
A: Chcesz zacząć śpiewać?
Z: Jeśli pomoże Ci to zasnąć to mogę śpiewać całą noc. Co tylko zechcesz ksiezniczko.
A: Nie jestem żadną księżniczką.
Z: Dla mnie jesteś. Mieszkasz w zamku. Moim sercu. Będę chronił Cię. Walczył o Ciebie. Dla mnie zawsze będziesz księżniczką, która zamieszkała w moim sercu i w mojej głowie namieszała tam i nie zamierza się wyprowadzić. No i oczywiście nawet gdyby chciała nie wiem czy bym ją wypuścił stamtąd.
A: Kocham Cię. Chociaż mówisz jak jakiś wariat i tak Cię kocham.
Z: Też  Cię kocham. A tak w ogóle to pięknie wyglądasz w tej bluzce. - Dziewczyna zarumieniła się. Bądź co bądź leżała obok mnie w koszulce, która nie zakrywała nawet polowy jej ud.
A: Kiedyś zobaczysz dużo więcej. Jeśli wytrzymasz moje humory, a to dość trudne. - Powiedziała i pocałowała mnie. Nie wiem czy to przez to, że przede mną leżała pół naga kobieta, która kocham, a może przez to, że leżeliśmy razem. Wiem tylko, że zapłonęło we mnie pożądanie. Już tak raz miałem. Wtedy starczyło mi siły woli dlatego, że była pijana i nie była moja. A teraz chyba powstrzymał mnie fakt, że też mnie kocha, a ja darze ją tak silnym uczuciem, że nie mógł bym jej tego zrobić.
Z: Śpij już, moja piękna. - Dziewczyna wtuliła się we mnie.
A: Dobranoc.

Z: Dobranoc. - Powiedziałam i pocałowałem ją w czoło.



____________________________________________________

10 kom - next

  W sobotę tak mnie naszło na nowy blog i nowe opowiadanie, że po prostu musiałam je zrobić. Panie i Panowie zaczynam pisać ,,Just Be Fucking Perfect"   


piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 19

Z: Czyli wiesz gdzie ona jest, ale mi nie powiesz?
H: Prosiła o to. - Harry spojrzał przepraszającym wzrokiem.
Z: A ja proszę Cię, żebyś powiedział.
H: A po cholerę? A może to przez Ciebie uciekła...
Z: Czemu niby przeze mnie?
H: No nie wiem tak się martwisz... Jak byś miał wyrzuty sumienia. - Mam złamane serce. Jesteś dość blisko. Pomyślałem.
N: Hazz wszyscy się martwimy. - Powiedział Horan siedzący na kanapie.

~~Amanda~~

Stephanie: Wyglądasz dużo lepiej. - Powiedziała moja mama siedząca na sofie
A: I czuje się dużo lepiej.
S: Powiesz mi czemu się schowałaś?
A: Każdy ma prawo do sekretów.
S: Racja. Ale matce mogła byś powiedzieć.
A: Mamo daj spokój. Jest lepiej nie chce wracać do tego.
S:  Dobra już dobra.
A: Jest lepiej i wracam do Londynu.
S: Nie. Zostajesz w Polsce. Z nami.
A: Wiesz, że tu nie zostanę.
S: Miesiąc temu uciekłaś z Londynu, a teraz chcesz wracać? Nie. Zostaniesz w Polsce
A: Jestem dorosła. Nie możesz mną rządzić.
S: Udowodniłaś jaka dorosła jesteś. - Wskazała na moje nadgarstki. - Ucieczka i ukrywanie się też pomogło, prawda?
A: Mamo daj spokój. Umiem o siebie zadbać.
S: Nie umiesz.
A: I tak wrocę. Wiesz, że umiem dopiąć swego.
S: Tak, ale to mnie nie martwi. Jeszcze tydzień temu miałaś totalną depresję, a teraz chcesz wracać do miejsca skąd uciekałaś. Po co? Pytam się po co to wszystko? - Powiedziała spokojnie. Spokój u mojej mamy jest tak naturalny jak oddychanie. Nigdy nie widziałam jej złej, zdenerwowanej, a nawet smutnej. Nawet podczas rozwodu. Nigdy.
A: Ktoś kiedyś powiedział mi, że powinno się podążać za swoimi marzeniami. A moje marzenia są właśnie w Londynie. Jestem głupia, że przed nimi... Przed nim uciekałam, ale taka jestem. Zrozum mamo zakochałam się, a nikt mi nie pokazał co to prawdziwa miłość. Po prostu... Sama nie wiem... Wystraszyłam się jej... Wystraszyłam się tego co mogę czuć do przyjaciela. Jednego dnia nienawidzę miłości i wszystkiego co z nią związane, a drugiego nie mogę przeżyć, bez jego widoku. Bez widoku, który powoduje motyle w moim brzuchu. Mamo zrozum. Muszę tam wrócić.
S: Zostań jeszcze trochę. Dawno Cie z Adamem nie wiedzieliśmy.
A: Tydzień max. Potem wracam. - Dałam za wygraną. Jestem uparta, ale mam to po mamie. Ona jest dwa razy lepsza w te klocki. I takby mnie przekonała.
S: Nie będę stała na drodze miłości.

~~Zayn~~

Z: Możesz mnie nie lubić. Możesz nie wierzyć, że chcę dla Ami dobrze, ale powiedz mi do jasnej cholery gdzie ona jest!
D: Po co?
Z:  Bo chcę żeby była przy mnie, a nie tam. Chcę wiedzieć co robi. Chcę ja zobaczyć. Przeprosić. To przeze mnie uciekła.
D: Jak to przez ciebie.
Z: Czy to ważne?
D: Jeżeli chcesz żebym Ci powiedział? Tak. To cholernie ważne.
Z: Powiedziałem jej, że ją kocham i pocałowałem. Nie miałem pojęcia, że tak zareaguje. Że ucieknie.
D: Prawda jest taka, że każdemu wydaje się, że ją kocha.
Z: Ale mi się nie wydaje! Ja ją kocham! Mam Ci to przeliterować?

     Stałem przed okazałym domem w środku lasu. Ona to się umie schować. Zapukałem do drzwi. Usłyszałem jak ktoś otwiera je i zobaczyłem zaspaną Amandę. Nawet rozstrzepana, w szlafroku i bez makijażu wygląda piwknie.
A: Jest ósma rano w sobotę. Kto ... - Mówiła otwierając drzwi. Urwała w połowie zdania widząc mnie. - Zayn?
Z: Tak. Mogę wejść?
A: Tak jasne... Wchodź... Co ty tak w ogóle robisz w Polsce?
Z: Ja... No wiesz... Przyjechałem po Ciebie... Ja przepraszam Amanda. Nie chciałem żebyś uciekła. Wróć do mnie... Do nas. Nawet nie wiesz jak ważna dla mnie jesteś. Jeśli czujesz to co ja to powiedz. Wtedy będę walczył o Ciebie jak tylko będę potrafił. Zrozum. Nie mogę znieść myśli, że jesteś daleko ode mnie i ktoś może mi Cię zabrać. Ale jeśli tego nie czujesz to się odsunę. Dam Ci żyć tak jak żyłaś zanim mnie poznałaś. Dam Ci spokój. Jeśli nie będę w stanie udawać, że nic do Ciebie nie czuję to zniknę z twojego życia. Nie chcę go komplikować. - Zaczęła płakać. Przytuliłem ją, a ona wtuliła się we mnie.
A: Nie chcę żebyś odchodził. - Powiedziała odsuwając się ode mnie tak, by móc zobaczyć moją twarz. Jej była zapłakana. W oczach miała smutek, niepewność i... Miłość. - Dobrze, że to nie pierwszy raz jak się za coś nienawidzę. - Powiedziała przykładając dłoń do mojego policzka. Chwile później poczułem jej wargi na moich. Zaskoczony odwzajemniłem pocałunek i poczułem jak się uśmiecha. Owinęła ręce wokół mojej szyi, a ja objąłem ją w talii i przyciągnąłem tak, by nie dzieła nas żadna odległość. Nareszcie tak jak chciałem... Razem. Dziewczyna odsunęła się ode mnie, a ja westchnąłem.

Z: Wiem, że to poszło za szybko i chyba znam odpowiedź, ale. Amando czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją dziewczyną?








____________________________________________________

10 kom - next