środa, 30 lipca 2014

Rozdział 12


- Mam do ciebie sprawę. - Powiedziałam do Erica ciągąc go do ślepej uliczki.
- Dla ciebie wszystko.

- To się cieszę. Zobacz. - Pokazałam mu zdjęcia, które Hazz zrobił pannie Edwards w clubie.

- A ona nie ma narzeczonego? Tego mulata z One Direction?

- Ma, a ty masz dać mi zdjęcia, które udowodnią, że go zdradza.
- Fotoshop? Łatwizna.
- Spróbuj, a rodzona matka Cię nie pozna. - Powiedziałam zaciskając
pięść na jego bluzce. - Wiesz do czego jestem zdolna i jakich mam znajomych. - Chłopak pokiwał głową, a w jego oczach był niepokój i... Strach. Po prostu się mnie bał.
- Będą normalne. Puścisz? -  Spełniłam jego prośbę. - Dzięki. Pewnie chcesz takie ostrzejsze zdjęcia?
- To ma być dowód zdrady. Nie będą się przecież trzymać za rączki.
- Racja. A co jak zrobię zdjęcia?
- Znasz mój adres. To... Do zobaczenia? Zresztą nie ważne.
- Na razie.
   Wyszłam z zaułku i rozejrzałam się. Dwóch oblechów usmiechnęło się do mnie. Pokazałam im środkowy palec i wsiadłam do srebrnego jaguara. Wyciągnęłam telefon z torebki i wybrałam numer Harrego. Od razu odebrał.
- Nareszcie. Gdzie jesteś? Martwię się. Czemu nie odbierałaś?
- Musiałam coś załatwić na mieście i zostawiłam telefon w samochodzie. Przepraszam.
- Skoro już jesteś jedź do nas. Mamy próbę. Wiesz gdzie.
- Tak wiem. Już jadę. - Rozłączyłam się i odjechałam z piskiem opon. 10 minut później byłam na miejscu. Poszłam do chłopaków.
- Zgadnij kto. - Wyszeptałam Harremu na ucho zasłaniając mu oczy.
- Hmmm... Może moja wredna siostrzyczka?
- Mówiłam Ci już, że Cię nienawidzę? - Powiedziałam zabierając ręcę.
- Dziś? Nie jeszcze nie. Ja też Cię nienawidzę.
- Gdzie Zayn? - Spytałam. Z Harrym stali Niall,Louis i Liam.
- Tu. - Usłyszłam mulata, a po chwili chłopak trzymał mnie na rękach. - A co? Stęskniłaś się za mną?
- Cholernie. Widziałam Cię tylko z rana jak latałeś po pokoju w samych bokserkach. Możesz mnie postawić? - Chłopacy zaczęłi się śmiać.
- Nie. - Usłyszałam chrząknięcie i spojrzałam przez ramię mulata. Za nim stała Perrie piorunująca mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się do niej i pocałowałam Zayna w policzek.
- Podobno miałaś być w trasie. - Powiedziałam do blondynki. - Zayn odwrócił się w jej stronę i od razu postawił mnie na ziemi.
- Wyjeżdżamy jutro. Ale najwyraźniej wam to na rękę, co? Będzie mogli robić co wam się żywnie podoba.
- Czyli co?
- Nie wiem, bo was nie przyłapałam. A ty szmato albo go zostawisz albo oberwiesz.
- Już to gdzieś słyszałam. I nie dostałam. A tak w ogóle to ścisz ton, bo na swoją rasę to coś za głośno szczekasz suko.
- Ostatnio chyba widziałam Cię pod latarnią? A myślałam, ze jesteś bogata i nie musisz dorabiać. Najwyraźniej jak mamusia Cię wychowała tak teraz ty się zachowujesz. - Zaśmiała się i chwilę później dostał siarczystego liścia. Pociągnęłam ją za włosy i kopnęłam ją w brzuch z kolana, aż ktoś mnie od niej odciągną. To był jeden z ochroniarzy, a drugi staną pomiędzy mną a Perrie.
- Puszczaj. - Zrobił to co chciałam, a ja pobiegłam do drzwi.
-Jedna się pieprzy na prawo i lewo to druga musi być taka sama. - Odwróciłam i chciałam jej jeszcze raz przywalić. Dziewczyna i tak miała czerwony policzek i trzymała się za brzuch ze łzami w oczach. Szłam już do niej, ale w porę Paul mnie zatrzymał.
- Nie warto. Chodź, bo nie zadzwonili na policję tylko dlatego, że jesteś siostrą Hazzy. - Szepnął.
- Mam gdzieś czy zadzwonią czy nie.
- Idziemy. - Wyprowadził mnie za kulisy i do garderoby chłopaków. - Siadaj. - Wskazał na kanapę i podał mi szklankę wody. - Uspokój się. - Zrobiłam grymas. - Chociaż spróbuj. -Upiłam łyk wody. - O co jej chodzi? - Automatycznie łzy spłynęły mi po policzkach. - Przepraszam. Harry mówił, ze nie lubisz o tym wszystkim gadać.
     To prawda, że nawet mam nie wie czy David jest moim ojcem czy Adam i dlatego się rozwiedli, ale nikt nia ma prawa nazwać jej dziwką. Edwards pożałuje i to srogo.
   
~~Harry~~

- Przesadziłaś. - Powiedziałem do Pezz.
- Ja? To ona mi przywaliła.
- Skąd wiesz o jej mamie?
- Wróżka mi powiedziała. A co Cię to interesuje?
- Bo przypominam kochana, że to moja ciotka i jeśli obrażasz ją albo Amandę to nie też obrażasz. Naucz się kurwa mówić z szacunkiem o starszych! A poza tym nawet nie masz prawa tak o niej mówić, bo sama jesteś nie lepsza. Zayn bez Ciebie na imprezę nie może iść, bo mu szopkę urządzasz, a ty gdy tylko nadarzy się okazja pieprzysz się z tym twoim kochankiem i masz w dupie Zayna i wszystko inne więc zamknij się i przemyśl coś 100 razy, a potem najlepiej nic nie mów.
- O czym ty mówisz? Perrie co robi?
- Nic. - ,,Cholera jasna, będzie teraz pytał i dociekiwał" - Muszę iść do Amandy.
    Czym prędzej odszedłem od towarzystwa i udałem się za kulisy. Słyszałem tylko ja panna idealna mówi, że pieprzę głupoty. Doszedłem do garderoby i zapukałem w drzwi... Co ja robię to moja garderoba. Nacisnąłem klamkę i wszedłem do pomieszczenia. Rzadko widzę Ami, gdy płacze. Podszedłem do niej i przytuliłem ją.
- Ona o mnie może mówić co chce, ale niech odpieprzy się od mojej mamy. - Wyszeptała dziewczyna płaczliwym głosem.
- Tak wiem. Już dobrze. Nie płacz.
- Skąd ona wie? Nigdy nikomu nie mówiłam. A ty?
- No coś ty. Pocałowałem ją w czoło. - Uspokój się. Proszę. Ona nie jest lepsza.
- Wiem. - Odsunęła się ode mnie i pokiwała głową.
- Chcesz zostać na próbie?
- Tak. Nie dam jej satysfakcji. Nie pokaże jej, że się jej boję czy coś. Ale poproś Paula żeby mnie pilnował. Nie obiecuję, że będę grzeczna i jej nie przywalę.
- Dobrze. Chodź.


~~Amanda~~

- Ona znowu tu? - Spytała z pogardą Edwards.
- Tak to ja. - Przeszłam obok i usiadłam obok Paula.
- Masz farta, ze nic mi nie jest.
- Nie słuchaj jej. - Uśmiechnął się do mnie Paul.
- W razie jakby coś to mój wujek jest prawnikiem i to cholernie dobrym. - Zaśmiałam się. Chłopacy skończyli próbę i zeszli do nas.
- Ja pojadę z tobą. - Powiedział Hazz. Pokiwałam głową.
- A ja zabiorę Cię jak najdalej się da. - Powiedział Zayn do Perrie.
- Co? Nie dzięki. Umówiłam się z... koleżankami. Mamy iś na zakupy i tak dalej. wiesz babskie sprawy. Jutro wyjeżdżam i chciałabym z nimi pobyć, ze ty jak coś przyjedziesz do mnie, a one nie. Nie gniewasz się?
- Nie.
- To się cieszę. - Pocałowała go w usta. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - Udałam, że wymiotuje.
- Coś Ci nie pasuje?
- Nie. Po prostu jesteście tacy słodcy, że aż chce się rzygać tęczą. Ale życzę Ci milej podróży i tak dalej. Bla, bla bla. Pa. -Powiedziałam i wyszłam, a za mną poszedł Harry. Przed wyjściem ze stadionu czekała na chłopaków masa paparazzi. Harry załapał mnie w pasie, a dwójka ochroniarzy pomogła nam przejść do mojego auta.
- Ja prowadzę. Daj kluczyki. - Wyszeptał mi na ucho i wyciągnął rękę. Westchnęłam i wręczyłam mu kluczyki.
- Pierwszy i ostatni raz. - Otworzył mi drzwi, obszedł samochód i sam wsiadł.
- Żebyś się jeszcze nie zdziwił. .- Zaśmiał się i pojechał w stronę naszych willi. Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
- Chodź na kawę.

~~Następny dzień~~
- Chciałaś to proszę. - Powiedział Eric rzucając kopertę na moje łóżko. Wyciągnęłam jej zawartość. Były tam zdjęcia Perrie z....
- Wiesz co to za facet?
- James Gold. Młody wyjątkowo ambitny aktor. Na razie gra tylko w teatrze, ale miał dwie propozycje filmowe. w ostateczności nie wybrali akurat go.
- Dzięki. Masz kasę. - Wręczyłam mu 500 funtów.
- Nie ma za co. To część,
- Nara. - Chłopak poszedł, a ja jeszcze raz spojrzałam na zdjęcia.
   Nie da się ich podważyć. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Schowałam kopertę do szuflady w szafkę nocnej i poszłam się ubrać. Założyłam Dżinsy, luźną koszulkę z napisem ,,Give me a diamond to be a good over" i Vansy. Zeszłam na dól zrobiłam sobie śniadanie i usłyszałam jak Jen schodzi ze schodów.
- Głodna? - Spytałam, gdy weszła do kuchni.
- Tak, ale sama sobie zrobię śniadanie. Idź sama zjedz.
- Skoro tak uważasz.- Poszłam do salonu i rozsiadłam się na sofie. Włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach, aż w końcu trafiłam na coś ciekawego. Mówili o 1D, a raczej o Harrym i o... Mnie.


     ,,Wczoraj Harry Stytles opuszczał miejsce, w którym odbędzie się następny koncert One Direction w towarzystwie atrakcyjnej brunetki. Jak donoszą źródła to nie pierwszy raz, gdy widziano razem tę parę. Czy serce muzyka skradła dziewczyna? Tego nie wiem, ale na pewno nie jest mu obojętna. Jak wiać na zdjęciach Styles naprawdę się o nią troszczy. Jedyne co wiemy o Amandzie - bo tak nazywa się dziewczyna - jest to, ze jej rodzice to Stephanie i Adam Jankowscy. Jedna z najbogatszych rodzin na świecie. W rankingu tym zajmują 10 miejsce."
- Jestem dziewczyną swojego brata. - Zaśmiałam się do Jennifer. Ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć.
-Widziałaś?
- Cześć Harry, tak dobrze się czuje i wszystko u mnie okej. Dzięki, że spytałeś. Wejdź. - Powiedziałam. - Tak widziałam. Będziesz miał kłopoty?
- Nie wiem. Dzwonili żebym to jakoś odkręcił, ale nie wiem jak.
- Macie jutro wywiad. Na pewno Cię o to zapytają.
- Faktycznie.
- Nie przejmuj się. To ja będę obrywać na Twiterze, a nie ty.- Zaśmiałam się.
- Przeze mnie.
- Oj daj spokój. Powyzywają mnie trochę od dziwek i tak dalej, a potem zapomną. zresztą na moim Twiterze jest sporo naszych zdjęć z dzieciństwa.
- A zauważyłaś? Twój ojciec to Adam, a nie David.
- I się cieszę. Mam go dość ciągle czegoś chce. Szczerze to zrobiłabym ten głupi test tylko po to by mnie zostawił.
- Wczoraj przez przypadek wypaplałem o tej zdradzie Pezz i teraz Zayn nie daje mi spokoju, a i tak pewnie w końcu uwierzy jej.- Powiedział Hazz po chwili ciszy.
- Poczekaj. - Powiedziałam i poszłam na górę po kopertę, którą otrzymałam dziś od Erica. Wzięłam ją i zeszłam do Harrego. - Możesz mu to pokazać jak Ci nie uwierzy. Zdjęcia są autentyczne.
- Skąd je masz?
- Mam znajomości. Więcej nie musisz wiedzieć.
- Idziesz do nas?
- Tak. Jen idziesz z nami?
- Gdzie? - Dziewczyna weszła do salonu roztrzepana i w szlafroku.
- Cześć piękna. - Uśmiechnął się do niej Hazz, ale ona gdy go zobaczyła schowała się z powrotem do kuchni.
- Przyjdę jak się trochę ogarnę.
- Dobrze, chodź Harry, bo nie wyjdzie stąd.



__________________________________________________

Musieliście na niego długo czekać i bardzo was za to przepraszam, a poprzedni był krótki więc ten jest długi i mam nadzieję, że się spodoba.

5 kom- next



sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 11

-To powiesz mi czemu upokorzyłaś mojego kumpla?- Spytał Zack. Szliśmy przez park.
-Bo zasłużył.- Zaśmiałam się.- Mięczak dal się pobić dziewczynie.
-Co zrobił?
-Coś czego nie powinien.
-Powiesz mi co?- Pokręciłam głową.- A chociaż czemu zabrałaś rzeczy Jennifer?
-Zamieszka u mnie. Nic wiecęj nie musisz wiedzieć.
-Szkoda.
-Czemu?-Zaśmiałam się.
-Nie ważne.
-Skoro tak twierdzisz. Wpadniesz do mnie? Na kawę?
-Spoko.- Skierowaliśmy się w stronę mojego domu.

-Czyj to samochód?- Zack wskazał na czarne porshe.
-Drake przyjechał.- Uśmiechnęłam się.
    Drake to mój drugi brat. Starszy ode mnie o pięć lat. Ostatnio był w Polsce u mamy i Adama.
-To może ja wpadnę kiedy indziej.
-Jeśli chcesz . Tylko przyjdź.
-Będę na pewno.- Zack uśmiechnął się. Pocałowałam go w policzek, poszłam do domu i weszłam do salonu, gdzie siedział mój brat razem ze swoją narzeczoną.
-Cześć.- Uśmiechnęła się do mnie Triss.
-Hejka. Co was sprowadza w moje skromne progi?- Zaśmiałam się kładąc torbę na szafce.
-Twoje? A gdzie Jack?
-Przeprowadził się do Lily.
-Nie powinien zostawiać Cię samej.
-Hazz jest obok i zagląda tu codziennie, a poza tym to Jennifer mieszka ze mną.
-To dobrze.
-Co chcecie do picia?
-Nic. Wpadliśmy tylko na chwilę. Siadaj.- Powiedziała Triss i pociągnęła mnie za rękę. Usiadłam pomiędzy nimi.
-Już się boję.
-Nie masz czego.- Uśmiechnęła się Triss i wręczyłą mi kopertę, którą wcześniej wyjęła z torby.- Chcę żebyś była moją świadkową.
   Otworzyłam kopertę i wyjęłam zaproszenie na ślub.
-Gratuluję, ale nie wiem czy ja się na świadkową nadaję.-Triss spojrzała na mnie proszącym wzrokiem.- No okey tylko... W co ja się ubiorę?
-Masz dużo czasu, wymyślisz coś.
-Tylko nie na czarno, proszę? To nie pogrzeb.- Powiedział mój brat.
-No spoko. Dla Ciebie wszystko.- Pocałowałam go w policzek.

~~Wieczór~~
-Jak myślisz, którą założyć?-Spytałam się przyjaciółki pokazując jej dwie sukienki.
-Tą po prawej.-Poszłam do łazienki założyć sukienkę.
   Tata załatwił mi wejście na jakieś rozdanie nagród i nie wypada pokazać się w niestosownym ubraniu. Często chodzę na podobne imprezy więc wiem jak się zachować. I na szczęście nie będę sama, bo One Direction jest nominowane aż w pięciu kategoriach. Wyszłam z łazienki ubrana w to.
-I jak?- Spytałam Jen.
-Żałuję, że jesteśmy rodziną.-Zaśmiał się Harry stojący w drzwiach w garniturze.
-Wiesz, że jesteś zabawny?
-Wiem. Ty też.
-Przyszedłeś za wcześnie. Jeszcze nie jestem gotowa.- Uśmiechnęła się Jennifer. Harry poprosił ją by poszła z nim jako przyjaciele choć ja wiem, że miał coś innego na myśli, bo chociaż się rozstali on nadal ją kocha. Jen zerwała z nim gdy poszedł do x-Factor, bo twierdziła, że sława go zmieni. Wim też, ze jen zgodziła się tylko dlatego, że ufa Hazzie.
-I tak wyglądasz pięknie.
-Wynocha. Przyjdziemy jak będziemy gotowe obie.- Powiedziałam wyprowadzając go z pokoju i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Wcześniej zrobiłam dziewczynie makijaż. Ubrała się w to.





5 like- next